Fakty i mity o koniach wyścigowych.

Fakty i mity o koniach wyścigowych.

Każdego roku w całej Europie setki koni kończy karierę wyścigową. Oferowane na sprzedaż po relatywnie niskich cenach stanowią łakomy kąsek dla osób poszukujących własnego wierzchowca. Folbluty po torach świetnie sprawdzają się w skokach i WKKW, a araby to doskonali towarzysze długich rajdów i konie do małego sportu (choć nie tylko). Mimo tego, wokół koni z karierą wyścigową narosło wiele mitów: że są dzikie, szalone, ze zniszczonymi nogami i psychiką nie do odratowania. Faktycznie, koń świeżo po wyścigach nie nadaje się dla początkującego jeźdźca. Ale czy obiegowe opinie o biegających folblutach i arabach mają w sobie coś z prawdy? W tym artykule obalamy mity!

Konie po torach są szalone i dzikie.

Ogromna większość problemów z końmi spowodowana jest przez człowieka. Owszem, poziom bodźców odbieranych przez konie ras gorącokrwistych, do których należą folbluty i araby, jest znacznie wyższy, niż dla holsztynów czy oldenburgów. Jednak fakt, że koń „widzi” więcej, nie oznacza, że na każdy z tych bodźców zareaguje w sposób nieprzewidywalny. Prawidłowe podejście, spokój i cierpliwość sprawią, że koń każdej rasy będzie zrównoważony. Natomiast nerwy i agresja wywołają negatywne skutki nawet u konia zimnokrwistego, który nigdy nie słyszał nawet słowa „wyścigi”. Wśród koni występują oczywiście różne charaktery i osobowości. Dotyczy to jednak wszystkich ras i  sposobów użytkowania.

Zgoda. Ale trenerzy i dżokeje nie zważają na dobrostan koni – liczy się tylko wygranie gonitwy!

Niestety, ten pogląd nie jest pozbawiony podstaw. W czasach PRL wyścigi były domeną państwa. Trenerzy i dżokeje zatrudnieni na państwowych etatach oraz niekończący się dopływ koni ze stadnin państwowych pozwalał na dowolną ilość zerwanych ścięgien. Taki był system. Wraz z komercjalizacją wyścigów i zaangażowaniem głównie prywatnych hodowli, trenerzy i dżokeje zaczęli być opłacani przez właścicieli koni. Nie oznacza to automatycznie zmiany metod treningowych. Jednak czy hodowca, który angażuje swoje pieniądze w trudny i mało zyskowny biznes koński, wybierze trenera, który jednym koniem wygra, a pozostałe 3 doprowadzi do kalectwa? Odpowiedź na to pytanie pozostaje otwarta. Istotne jest jednak, że świat wyścigów się zmienia.

Kupując konia po torach należy bardzo dokładnie prześledzić jego wyścigową historię również pod kątem osobowym. U kogo był w treningu? Jakie są losy innych koni trenowanych przez tę samą osobę? I czy trener dba o powierzone mu konie?

Niezależnie od metod treningowych, konie po torach mają zniszczone kopyta i stawy.

Wyścigi to wymagający i kontuzyjny sport. Jednak mimo wszystko niektóre konie przechodzą przez nie bez szwanku. Czy to z powodów genetycznych, różnic w budowie, czy podejścia trenera, część koni ulega jednak urazom, których skutki ciągną się za nimi do końca życia. Dlatego kupując konia z karierą sportową – wyścigową czy jakąkolwiek inną – warto wykonać zestaw i skonsultować się z lekarzem weterynarii.

Zniszczone kopyta? Niestety, często to prawda, szczególnie jeśli koń należy do tych, których natura nie obdarzyła mocnymi „podeszwami”. Czy nie dotyczy to jednak w tej samej mierze nieprawidłowo pielęgnowanych kopyt skoczków, WKKWistów, koni rajdowych i wszystkich innych? Na szczęście kopyta rosną i przy odpowiedniej pielęgnacji podlegają szybkiej regeneracji.

Wyścigi zostawiają ślad w psychice, którego nigdy nie da się wymazać!

Zdania użytkowników koni po torach wyścigowych są w tej kwestii podzielone. Z jednej strony spotyka się folbluty, które są najspokojniejszymi końmi w szkółce. Z drugiej, w niektórych przypadkach nawet niewyczerpane pokłady spokoju i cierpliwości nie wystarczają i koń do końca życia pozostaje nadpobudliwy. Trzeba jednak pamiętać, że trening wyścigowy nie zawsze wygląda tak samo. Konie stojące w sezonie w stajniach wyścigowych są niejako wyrywane ze swojego środowiska i trafiają w miejsce, gdzie podsyca się ich pobudliwość. Ciężka praca, regularny trening, starty z bramek i ostre galopy zostawiają ślad w psychice, szczególnie jeśli presja ze strony ludzi jest duża. Z drugiej strony, część koni trenuje na „domowych” torach i na Służewiec jadą tylko na wyścigi. Natomiast restaurowane od niedawna wyścigi koni małopolskich odbywają się na całkowicie amatorskich torach, nawet bez bramek startowych.

Większość koni wraca z torów z nałogami.

Faktycznie istnieje grupa koni, która po pobycie na torze zaczyna tkać. O wyścigach mówi się, że to próba dzielności – nie każdy koń jest w stanie wytrzymać ją tak fizycznie, jak i psychicznie. Konie bardziej podatne na stres zostają wycofywane z wyścigów właśnie ze względu na psychikę. Stres związany z samym nawet treningiem na torze bywa tak duży, że konie zlewają się potem jeszcze przed wejściem do bramek startowych, spalają przed wyścigiem i nawet mimo predyspozycji fizycznych nie są w stanie konkurować. One szczególnie wymagają odpoczynku i restartu na pastwisku zanim zaczną nową, nawet lekką pracę z człowiekiem. W niektórych przypadkach, wraz ze zmianą sytuacji, nałogi mijają. Jednak co do zasady tkanie bardzo trudno wyeliminować.

Konia wyścigowego trudno dobrze wykarmić

Wraz z końcem sezonu wyścigowego zapotrzebowanie na składniki odżywcze oraz makro- i mikroelementy nie spada z dnia na dzień. Jeżeli nie jesteś w stanie zapewnić koniowi pracy porównywanej do tej na torze, musisz stopniowo ale konsekwentnie ograniczać jego dietę. Nie sugeruj się tym, że konie wyścigowe są szczupłe. Stosunek mięśni do tłuszczu w ich ciele jest wyższy, niż u koni w mniej wymagającym treningu. Zmiana pracy na lżejszą i odpowiednie zmniejszenie dawek pokarmowych paradoksalnie może spowodować, że z czasem koń się zaokrągli. Należy jednak pamiętać, że w każdej diecie musi znaleźć się odpowiednia ilość włókna, więc nawet konie niepracujące muszą mieć stały dostęp do siana.

Koń wyścigowy jest zajeżdżony, więc od razu po zakupie można zakładać siodło i jeździć.

Takie stanowisko pokutuje wciąż w kręgach niedoświadczonych jeźdźców. I niestety, czasami kończy się tragicznie. Owszem, koń wyścigowy jest przyzwyczajony do tego, że codziennie ktoś zakłada mu ogłowie, zarzuca siodło i wsiada mu na grzbiet. Jednak większość koni po treningu na torach potrafi tylko galopować, w dodatku najchętniej na lewą nogę. Jeśli nie jesteś bardzo doświadczonym jeźdźcem, dowiedz się najpierw, czy koń był kiedykolwiek uczony takich podstawowych – wydawałoby się – elementów jak zakręcanie albo zatrzymanie. Najlepiej wsiądź na konia i sprawdź, czy sobie z nim poradzisz. Inaczej może się okazać, że twój 3-letni emeryt przewiezie cię galopem przez pole sąsiada i wysadzi na najbliższym drzewie. Niestety takie przypadki zdarzają się aż nazbyt często.

Mimo wszystko folbluty i araby to jedne z najbardziej inteligentnych, atletycznych i dzielnych koni na świecie.

Prawda! Dlatego warto poświęcić czas i energię na budowanie relacji z wyścigowym emerytem. To może być najlepszy koń, jakiego kiedykolwiek w życiu dosiadałeś.

Dodaj komentarz