Cracovia pod wodzą Zielińskiego – nowa jakość gry

Zielony jęczmień – w czym tkwi jego moc?

Cracovia pod wodzą nowego trenera – Jacka Zielińskiego, z drużyny broniącej się przed relegacją i będącej zbieraniną piłkarzy, stała się zespołem pełną gębą z urozmaiconym repertuarem zagrań. Obecnie „Pasy” są prawdopodobnie najbardziej widowiskową ekipą w całej T-Mobile Ekstraklasie. Jakie zmiany wprowadził Zieliński w taktyce Cracovii, które spowodowały, że przyjemnie patrzy się na ofensywną i atrakcyjną grę zespołu spod Wawelu?

Cudotwórca Zieliński?

Krakowski klub walczy o wygranie grupy spadkowej. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie 54-letni szkoleniowiec, który tknął w „Pasy” nowe życie. W tych samych zawodników, spisujących się bardzo przeciętnie za kadencji poprzedniego trenera, Roberta Podolińskiego, nagle wstąpiły nowe siły witalne. Nie tylko prezentują dobrą formę, ale również imponują skutecznością. Aby uzmysłowić sobie jak wielkiego postępu dokonał Jacek Zieliński, wystarczy spojrzeć na liczby. Odkąd szkoleniowiec zastąpił Roberta Podolińskiego, Cracovia w 8 meczach zdobyła aż 20 punktów (6 zwycięstw i 2 remisy) i ma status niepokonanej!

Zmiana stylu

Zieliński przychodząc do krakowskiej ekipy postanowił wprowadzić w niej wiele autorskich zmian. Futbol „Pasów” preferowany przez poprzedniego szkoleniowca był w większości meczów pozbawiony elementów zaskoczenia. Schematyczna, toporna gra polegająca na długich przerzutach piłki w kierunku dobrze radzącego sobie w powietrzu i wyśmienicie grającego głową rosłego Serba – Miroslava Covilo – zdawała egzamin, ale tylko do pewnego czasu. Podstawowym błędem Cracovii Podolińskiego było to, że młody szkoleniowiec kurczowo trzymał się tego stylu. Metoda ta w ostatecznym rozrachunku nie sprawdziła się i była łatwa do rozszyfrowania dla każdego przeciwnika.

Wraz z pojawieniem się Zielińskiego w klubie przy ul. Kałuży, gra „Pasów” uległa wielkiej metamorfozie. 54-latek całkowicie odszedł od schematów taktycznych Podolińskiego i postawił na grę kombinacyjną, z pierwszej piłki. Kluczową sprawę w układance trenera zaczęła stanowić druga linia, przez którą zaczęły przechodzić wszystkie akcje zespołu. Charakterystycznym elementem była także gra po ziemi i adresowanie podań do szybkich skrzydłowych. W głównej mierze styl zespołu opierał się na zabójczych kontratakach z wykorzystaniem boków pomocy.

Nowatorski pomysł

Koncepcja Zielińskiego polegała na znalezieniu nowych pozycji na boisku dla dwójki snajperów – Denissa Rakelsa oraz Erika Jendriška. Łotysz został przesunięty na prawe skrzydło, natomiast na lewym zadomowił się Słowak. Tym manewrem, czyli cofnięciem napastników do linii pomocy, szkoleniowiec dokonał taktycznego majstersztyku. Duet fałszywych napastników zaczął dawać znacznie więcej korzyści drużynie, która dostała niesamowitego kopa w akcjach ofensywnych. Napędzanie ataków i stosowanie ciągłej wymienności pomiędzy tą dwójką piłkarzy wyszło Cracovii na dobre. Zaczęła strzelać znacznie więcej goli (po 3 bramki w niemal każdym wygranym meczu!). Ponadto wzajemne uzupełnianie się snajperów i ich inteligentne poruszanie na boisku miały olbrzymi wpływ na pozostałe formacje zespołu.

Do nowej układanki taktycznej obaj gracze wkomponowali się fantastycznie. Łotysz z 11 golami i 2 asystami (3 trafienia i 2 asysty od czasu przyjścia Zielińskiego) wielkimi krokami zbliża się do najlepszego wyniku strzeleckiego Cracovii w XXI wieku, należącego do Piotra Bani, który w sezonie 2004/05 zdobył o jedną bramkę więcej.

Pewności siebie nabrał także Erik Jendrišek, który był mocno krytykowany od czasu przyjścia do krakowskiego klubu. Słowacki snajper dopiero, gdy trenerem został Zieliński, odzyskał radość z gry i zaczął strzelać gole. Z pewnością dużo pomogła mu zmiana pozycji. 29-latek z przeszłością w Bundeslidze i reprezentant Słowacji na MŚ w RPA w 2010 roku został podstawowym graczem „Pasów”. W 8 meczach strzelił 2 bramki i zaliczył 1 asystę.

Szczelna obrona

Zieliński dokonał modyfikacji w linii obrony, stawiając na czwórkę defensorów, zamiast trójki, która funkcjonowała za kadencji Podolińskiego. Formacja defensywna wzmocniona dodatkowo Deleu, odstawionym na boczny tor przez poprzedniego trenera, zaczęła się rozumieć coraz lepiej. Brazylijczyk wywalczył miejsce w ekipie Zielińskiego na prawej flance i od razu jego forma wzrosła w porównaniu z tym, co wcześniej prezentował na pozycji wahadłowego skrzydłowego.

Ponadto obrona, która jeszcze w rundzie zasadniczej była jednym z najsłabszych punktów, nagle stała się szczelną formacją. Proste błędy popełniane przez defensorów należą obecnie do rzadkości. W sumie w 8 meczach blok obronny dopuścił do straty zaledwie 4 bramek, a w aż 4 spotkaniach zagrał na zero z tyłu. Stabilizacja i solidność stały się wizytówką Cracovii Zielińskiego.

Wiele w tym aspekcie mogą powiedzieć statystyki. Otóż za kadencji Podolińskiego „Pasy” w 28 spotkaniach straciły aż 40 bramek, co daje średnią niemal 1,5 gola na mecz. Natomiast pod wodzą Zielińskiego w 8 meczach krakowska ekipa dała sobie wbić zaledwie 4, co przekłada się na imponującą średnią 0,5 na mecz.
Jeszcze lepiej wygląda liczba straconych bramek, jeśli weźmiemy pod uwagę samą rundę finałową. Cracovia w całej stawce T-Mobile Ekstraklasy plasuje się pod tym względem w ścisłej czołówce. Zaledwie 3 stracone gole (wspólnie z Legią Warszawa) to najlepszy wynik spośród wszystkich ligowych zespołów!

Momenty i przebłyski to za mało

Za czasów Podolińskiego były co prawda momenty dobrej gry „Pasów” np. wygrana 3:2 z Lechią Gdańsk, ale tylko przebłyski, pojedyncze mecze, które można policzyć na palcach jednej ręki. Młodemu trenerowi brakowało przede wszystkim pomysłu, jak ustabilizować formę zespołu, a także wyważyć odpowiednio proporcje pomiędzy liniami obrony, pomocy i ataku. Wiele pozostawiała również do życzenia skuteczność. Podczas kadencji Podolińskiego „Pasy” w zaledwie 4 spotkaniach zdobyły 2 lub więcej goli!

Drużyna zaczęła zupełnie inaczej funkcjonować, odkąd stanowisko trenera powierzono byłemu mistrzowi Polski z Lechem Poznań – Jackowi Zielińskiemu. Od razu wzrosła liczba kontr przeprowadzanych z rozmachem oraz skuteczność. W każdym wygranym meczu (nie licząc ostatniego spotkania z Ruchem Chorzów 1:0) Cracovia strzelała aż 3 gole, efektownie rozprawiając się z takimi zespołami jak: Zawisza Bydgoszcz (dwukrotnie), GKS-em Bełchatów, Górnikiem Łęczna czy też Podbeskidziem Bielsko-Biała.

Szczęśliwa ręka do napastników i jednego pomocnika

Można napisać, że niemal każda decyzja personalna Zielińskiego i zaufanie kolejnemu napastnikowi z kadry Cracovii – wystawienie do wyjściowej „11” albo wprowadzenie z ławki rezerwowych – były dla krakowskiego zespołu strzałem w dziesiątkę. Dobór odpowiednich piłkarzy, a także pomysły wdrażane przez 54-latka w trakcie ostatnich spotkań często były na wagę złota i następnego ligowego zwycięstwa.

Doskonałym posunięciem było „odkurzenie” Mateusza Cetnarskiego, o którego pobycie w klubie przy ul. Kałuży wiele osób już zapomniało. 27-letni pomocnik, sprowadzony do „Pasów” w lecie ubiegłego roku za kadencji Podolińskiego, nie cieszył się uznaniem poprzedniego szkoleniowca i bardzo rzadko dostawał szansę. Dodatkowo w październiku ubiegłego roku miał poważne problemy zdrowotne (zapalenie spojenia łonowego) i w 2014 roku już ani razu nie pojawił się na murawie. Od stycznia piłkarz wrócił do gry, szlifując swoją formę w 4-ligowych rezerwach. Cetnarski wyróżniał się na tle kolegów – zdobył 8 bramek w 7 meczach – i dzięki niemu drugi zespół „Pasów” awansował do III ligi. W końcu w 32. kolejce Zieliński postawił w wyjściowej jedenastce na 27-latka. Zawodnik zagrał po raz pierwszy w podstawowym składzie od 20 września 2014 roku. Zdobył dwa gole i poprowadził Cracovię do efektownego zwycięstwa nad Górnikiem Łęczna 3:0.

Kolejnym przykładem jest Dariusz Zjawiński, król strzelców I ligi, który aż 10 lat czekał na swoją upragnioną (bo premierową) bramkę w historii swoich występów w T-Mobile Ekstraklasie. Ten historyczny moment nastąpił w 30. kolejce, kiedy to pokonał golkipera GKS-u Bełchatów, w wygranym spotkaniu 3:1. Dodatkowo w ostatnim ligowym meczu w Bielsku-Białej zameldował się na boisku w drugiej połowie i zaliczył dwie kluczowe asysty, w wygranym aż 3:0 meczu z Podbeskidziem.

Już wcześniej pisaliśmy o roli Jendriška i Rakelsa, których wykorzystanie i zmiana pozycji na skrzydłowych była jedną z najlepszych decyzji Zielińskiego.

Warto także wspomnieć o piłkarzu, który został bohaterem ostatniej 35 kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Mowa o Boubacarze Dialibie Diabangu. 26-letni Senegalczyk pojawił się na murawie w Bielsku-Białej w 71. minucie spotkania i potrzebował zaledwie 20 minut, aby skompletować jednego z najszybszych hat-tricków w historii ligi polskiej. W sumie na swoim koncie piłkarz rodem z Afryki zgromadził 5 trafień w sezonie 2014/15.

Owocna praca Zielińskiego

Podsumowując, misję Jacka Zielińskiego, który 20 kwietnia zasiadł na stanowisku trenera, można uznać za więcej niż udaną. Gdy przychodził do ekipy spod Wawelu, „Pasy” na 2 kolejki przed końcem rundy zasadniczej miały zaledwie punkt przewagi nad strefą spadkową. Cracovia już wygrała grupę spadkową i na pewno zajmie 9. miejsce na koniec sezonu, a dodatkowo jako pierwsza ekipa zapewniła sobie utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie. Ponadto „Pasy” w ostatnich 8 meczach ani razu nie zaznały smaku porażki i już wyrównały rekord z 2008 roku, kiedy to miały pasmo ośmiu ligowych meczów z rzędu bez przegranej.

Dodaj komentarz